Napiszę coś dłuższego odnośnie mojego gustu muzycznego. Na początku jak prawie każdy byłem typowym muzycznym bezguściem, era polskich popowochujowych zespołów, jakieś parodiowe pseudosongi itp Mniej więcej w wieku 14 lat po zasłyszeniu jednego kawałka SoaDu zakochałem się w tym zespole na zabój (był to Chop Suey!) - akurat wtedy wchodził ich nowy album Hypnotyze.
Wtedy zacząłem szukać innych zespołów o podobnym brzmieniu, przebiłem się przez Black Sabbathów i Ozziego, KoRn, Metallicę, Pain, Iron Maiden i inne luźno powiązane z metalem kapele. No ale koniec końców black ani death mnie nigdy nie jarał więc metal pozostał tylko moim poślednim ulubionym gatunkiem. Mniejwięcej jak miałem 17 lat zaczął się kształtować pomału mój obecny gust, poznałem wtedy Bad Religion, Anti-Flag dzięki czemu pokochałem punkrock. Potem łyknąłem trochę poppunku w postaci Paramore, industrial punku czyli Mindless Self Indulgence, a nawet Bloodhound Gang, w międzyczasie trochę rapcoru - Limp Bizkit. Potem odskoczyłem na jakiś czas w brzmienie elektroniczne, co można wyjaśnić moim wcześniejszym zainteresowaniem industrialem. Zacząłem słuchać Prodigy, Pendulum i paru innych mniej znanych wykonawców DnB i Rave'u.
Ostatecznie dzisiaj słucham tego wszystkiego co od 14 roku życia i jeszcze mi się nie znudziło,. A i zapomniałem w tym wszystkim duże miejsce zarezerwowały sobie wszystkie arrange muzyki z Touhou i muza z anime, niezwiązany z anime j-pop, j-rock nigdy ostatecznie mi się nie spodobały (z małymi wyjątkami jak Gurren od Gazette).
Również dzięki osu! poznałem wiele fajnych kawałków i gatunków, swego czasu przez krótki okres czasu słuchałem chiptune'ów, chipmunków i reszty 8-bitowego syfu. To by było na tyle, dodać można tylko czasem jakieś bardziej wpadające w ucho popowe hity z radia i o to jest mój dziwny gust. Nigdy nie wgryzałem się bardziej w żaden z gatunków i prawdopodobnie nigdy nie będę.
A na deser dodam, że od czasu do czasu lubię też posłuchać klasyków takich jak Vivaldi, Beethoven, Chopin, Verdi, Mozart, Pachelbel itd.